Copyright 2022. HISTORYPOŻ&MUZEOPOŻ. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Redakcja Historypoż poszukuje informacji na temat zakładowej straży pożarnej nieistniejącej już Elektrowni I w Jaworznie na Górnym Śląsku.
Wizyta
„Przez dzień wczorajszy i dzisiejszy bawił w naszem mieście p. Feliks Fryze, redaktor Kuryera Porannego. Interesując się specjalnie urządzeniami straży ogniowych p. Fryze zwiedził wczoraj straż ogniową Poznańskich, gdzie wszelkich objaśnień udzielił p . Horoks. Dziś w południe komendant straży ogniowej ochotniczej p. Leopold Zoner zaalarmował w obecności gościa II-gi oddział, który w zupełnej sprawności stanął i wyjechał z domu rekwizytowego w 1 minutę i 3 sekundy. Następnie zwiedzono dom trzeciego oddziału, kancelaryę i salę zebrań, oraz ogólną salę strażacką. O tych urządzeniach p. Fryze wyraził się z wielkiem uznaniem. Następnie p. Zoner zawiózł gościa do fabryk Scheiblerowskiclt, gdzie inżynier Wagner pokazał szczegółowo V-ty oddział. W ogóle urządzenia i gotowość straży na wszelki wypadek pożaru, wywarły na p. Fryzem jak najdodatniejsze wrażenie”.[4]
Przesyłane wiadomości
Feliks Fryze odbywał również bardzo częste podróże także po Stanach Zjednoczonych ucząc się amerykańskiego sposobu dostarczania informacji. Szybko i natychmiast. Telegramy nadsyłane do Kuriera Porannego zredagowane były już nazajutrz od wydarzenia i obejmowały nawet kilkaset wyrazów w jednej prasowej depeszy. Przykładem kilkunastodniowego relacjonowania z miejsca wypadku były doniesienia z tragicznego pożaru nieistniejącego już dziś wiedeńskiego teatru Ringteatr, który wybuchł 8 grudnia 1881 roku. W wiedeńskiej katastrofie zginęło kilkaset osób w tym również Polacy. Fryze na łamach swojego dziennika sporo uwagi poświęcał bezpieczeństwu pożarowemu także polskich teatrów. W 1883 roku, kiedy doszło do pożaru Teatru Rozmaitości w Warszawie Feliks Fryze zapoznany wcześniej z planem architektonicznym obiektu, jak również uczestniczący w wielu lustracjach zabezpieczenia przeciwogniowego w miejscach scenicznych, poinstruował warszawskich strażaków, jak mogą sprawnie przedostać się technicznymi korytarzami, łączącymi Teatr Rozmaitości z Teatrem Wielkim, nie dopuszczając tym samym do przerzucenia się ognia na sąsiedni gmach. Redaktor w swoim życiu doświadczył również chwili, w której dwa razy płonął jego osobisty dorobek dziennikarski.
Pierwszy pożar redakcji Kuriera Porannego wydarzył się w roku 1882, na skutek którego zapaliły się schody w korytarzu redakcji i część dachu. „Kawał dachu straż wyrąbała i ogień ugasiła nie używszy wody z sikawek ocalając tym samym cenne rysunki zawieszone na ścianach w sali redakcyjnej”[5] – wspominał. Drugi pożar wybuchł 16 kwietnia 1891 roku i ogarnął cały dach. W akcji wzięły udział 4 oddziały Warszawskiej Straży Ogniowej, wspomagane sikawkami parowymi. Pomimo ogromnych strat obliczonych na trzy tysiące rubli, wszystkie maszyny w redakcji udało się uratować. Później tak to wydarzenie wspominał: „Energia nas nie opuszczała. Jeszcze podczas pożaru nawoływaliśmy nadbiegających współpracowników by jak najrychlej dostarczali rękopisy do jutrzejszego numeru”.[6] Pomimo zalanych maszyn i prac porządkowych po pożarze i tak udało się redaktorowi złożyć i wydrukować na użyczonych przez zaprzyjaźnioną drukarnię kolejny numer czasopisma.
Strażacki minister bez teki
Feliks Fryze jako przyjaciel warszawskiej straży spisał jej dokonania w wydanym przez siebie Przewodniku po Warszawie często określając ich mianem żołnierzy i czynił tak też na łamach swojej gazety. Oni zaś nazywali go Brandmajsterem nieistniejącego oddziału i ministrem bez teki, który zawsze gotów jest służyć im pomocom. Tak jak wówczas, podczas jubileuszu 50 lecia Warszawskiej Straży Ogniowej, którego został organizatorem. Z tej okazji i na rzecz pożarników zebrał ponad kilka tysięcy rubli, które to w całości przeznaczył na hipoteczne oprocentowanie, które w przyszłości miały dać podstawę zorganizowania kasy pomocowej dla poszkodowanych strażaków, którzy ucierpieli podczas pełnienia służby. Fryze pracując niegdyś na posadzie urzędnika w dyrekcji Ubezpieczeń Wzajemnych opracował również projekt ustawy zabezpieczenia warszawskich strażaków na wypadek śmierci i utraty zdrowia i w zasadzie do śmierci zabiegał u władz rosyjskich o jego zatwierdzenie. W tym samym czasie do redakcji w nagłówku „Szanowny panie Redaktorze” napływały telegramy od innych straży ogniowych. Nadsyłały mu swoje sprawozdania finansowe, informowały m.in. o jubileuszach, kwestach, pożarach, zakupach wszelkiego sprzętu czy też organizowanych wystawach pożarniczych. „Do każdego pożaru jeździł na wozie ze strażakami, a gdy i tam miejsca nie było – na sikawce lub na beczce. I tak przyzwyczaił komendę pożarną, że przysyłano po niego, jak po osobę do ratunku niezbędną”.[7] Feliks Fryze zmarł 1 września 1907 roku w Warszawie.
Literatura:
[1] Czesław Lechicki „Feliks Fryze 1843-1907”, wyd. Zeszyty Prasoznawcze, Kraków 1979, nr 3(81), s. 89-95.
[2] Edyta Żyrek-Horodyska „Kartografowie codzienności, wyd. Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2019, s. 39.
[3] Witold Wikarski „Rys historyczno –statystyczny Straży Ogniowej Warszawskiej” , wyd. Fr. Czerwińskiego, Warszawa 1897 r. s. 49-50, 81.
[4] Księga jubileuszowa Kurjera Porannego 1877-1902, wyd. Kurier Poranny, Warszawa 1903, s.12, 17-18,
[5] Kurier Poranny z 1881 r. nr 221, 222,223 s. 2, 5.
[6] Rozwój z 1902 r. nr 266 s. 2.
[1] Cytat za: Witold Wikarski „Rys historyczno –statystyczny Straży Ogniowej Warszawskiej” , wyd. Fr. Czerwińskiego, Warszawa 1897 r. s. 49-50.
[2] Cytat za: Kurier Poranny z 11 sierpnia 1881 r. nr 221, s. 2.
[3] Cytat za: Kurier Poranny z 12 sierpnia 1881 r. nr 222, s. 2.
[4] Cytat za: Nota prasowa w czasopiśmie Rozwój, nr 266 z 1902 r. s. 2.
[5] Cytat za: Księga jubileuszowa Kurjera Porannego 1877-1902, wyd. Kurier Poranny, Warszawa 1903, s 12.
[6] Tamże.
[7] Cytat za: Edyta Żyrek-Horodyska „Kartografowie codzienności, wyd. Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2019, s. 39.